niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział VI


 Hej, hej wszystkim. Jak zauważyliście zmieniłyśmy trochę wygląd bloga, mamy nadzieję, że spodoba Wam się on również tak ja nam. Rozdział miał pojawić się dopiero na koniec nadchodzącego tygodnia. Ale, że ma być ten "koniec świata" trochę szkoda by było, abyście nie mogli go przeczytać. Jednak i tak uważamy, że ta część opowiadania należy do tych gorszych, za co z góry przepraszamy. Jak zawsze bardzo, bardzo mocno dziękujemy za wszystkie te miłe komentarze pod ostatnim rozdziałem. Naprawdę nie myślałyśmy, że aż tak wiele osób będzie czytało nasze opowiadanie ; D




Music♥ <---- klik





- Puść ją – krzyknął Jack. Zjawił się tak szybko, że nawet nie zauważyłam, gdy odsunął mnie na bok i wymierzył cios z całej siły w stronę mężczyzny, który przed chwilą mnie trzymał.
- Zwariowałeś? – krzyknął tamten. Z nosa poleciało mu pare kropel krwi.
- Zjeżdżaj stąd, albo wzywam gliny – odpowiedział Jack.
Facet przeraził się i szybkim krokiem odszedł, przyciskając rękaw do nosa.
- Przepraszam - zwrócił się do mnie – Powinienem tu już na ciebie czekać, ale moja siostra strasznie się grzebała i musiałem na nią czekać. – powiedział.
Tak, jasne - pomyśłam – pewnie zrobiła to celowo.
- Przestań – odpowiedziałam – To nie twoja wina, że jacyś menele próbują się wbić na bal. Mogłam wejść do środka zamiast czekać tu. – odparłam z uśmiechem.
- Tak w ogóle to wyglądasz niesmowicie – powiedział i wyszczerzył zęby.
- Dziękuję. Ty rówież wyglądasz niczego sobie. – dodałam i zaśmiałam się. Tak naprawdę wygładał fantastycznie. Jego maska i garnitur idealnie współgrały z jego miedźianymi włosami. Chwycił moją rękę i ją ucałował.
– Tylko bez takich – powiedziałam, a on zaczął się śmiać.
 Wchodząc do pomieszczenia, naprawdę byłam zaskoczona. Samorząd potrafił z zwykłej sali gimnastycznej zrobić coś pięknego. Mały podest w rogu sali był przeznaczony dla zespołu, a parkiet do tańca wyglądał po prostu bajecznie. Nad sufitem fruwało mnóstwo różnokolorowych balonów napełnionych helem. A zasłony nad oknami dodawały odpowiedniego klimatu. Co ja gadam, jak dla mnie to bardziej przypominało balu z filmu produkcji Disney Channel. Naprawdę miałam nadzieję, że w tym roku wystrój sali będzie jakoś do zniesienia, ale te wszystkie kolory tęczy parzył mnie po prostu w oczy. Z góry nastawiłam się, że nijak nie będzie to bal podobny do tych co puszczają w wyskobudżetowych filmach, lecz i tak się czułam się zawiedziona. Mimo to byłam szcześliwa bo miałam u boku Jacka.
 Gdy już prawie wszyscy uczniowie znaleźli się na sali zaczął się pierwszy taniec. W głośnikach właśnie leciała piosenka Ed'a Sheeran'a - Give Me Love. W tamtym momencie właśnie pomyślalam, jak by to było gdy mój ojciec był w domu i razem z nim uczyła bym tańczyc walca. Naprawdę żałowałam, że nigdy nie próbował się chociaż ze mną skontaktować i się dowiedzieć co u mnie. Od zawsze zazdrościłam innym miłości rodziny jaka panowała w ich domach. Ja niestety od dłuższego czasu nie odczuwałam tego. Miałam Charlie i Daniela, ale ich bardziej traktowałam jak rodzeństwo, na które zawsze mogę liczyć a nie jako rodziców, opiekujących się mną. Byłam  ciekawa czy mój ojciec wie o śmierci mojej matki. W końcu skąd miałby sie o tym dowiedzieć. W żadnej gazecie, nawet nie wspomniano o jej zabójstwie. Nie wiem czy on chociaż pamięta o jej urodzinach.
Moje rozmyślenia przerwał mi łagodny głos Jack'a.
- Zatańczymy? – zapytał.
- Z chęcią - odpowiedziałam z uśmiechem.
Teraz już powoli zaczęłam rozumieć podniecenie niektórych lasek tym balem. Sama tańcząc z Jack'iem poczułam sie trochę jak kopciuszek z bajki. Co z tego że wystój wcale mi nie pasował a buty na wysokim obcasie trochę mnie obcierały. Ale miałam jego. Nawet mordercze spojrzenia, które Kate posyłała mi z drugiego końca sali nie robiły na mnie wrażenia. Jack prowadził  mnie pewnie delikatnie i powoli. Do ucha śpiewał mi po cichu tekst piosenki, co sprawiło że poczułam dreszcze. Miał wspaniały głos. Mogłabym tak tańczyć całą wieczność. Nistety, pani Hole - nauczycielka jezyka francuskiego, przewrała nam, gdyż twierdziła ze Jack winien jest jej choć jeden taniec. Zauważyłam Charlie i Daniele więc podeszłam do nich.
- I jak się bawisz? – spytał mój przyjaciel.
- Ujdzie w tłumie – odpowiedziałam, a on parsknął śmiechem.
- Napisabym się czegoś – stwierdziła Char.
- Świetny pomysł – przyznałam.
 Niedaleko sali gimnastycznej, w której miał się odbyć bal, był bar z napojami dającymi małego kopniaka. Nigdy wsześniej razem z przyjaciółmi nie za bardzo ciągło nas do alkoholu. Lecz po tym jak zobaczyłam Kate, która najwyraźniej nasyłała na Jacka tłumy dziewcząt, poczułam że przyda mi się coś mocniejszego. Jack jak na dżentelmena przypada, nieodmówił żadnej tańca. Poczułam się lekko urażona. Jeszcze przed chwilą tańczyłam w jego raminach a teraz zostałam sama na lodzie.
 Wypiłam jednego małego drinka. Kelner, jak to na miejscowy bar przystało, nawet nie dbał o to czy ktoś skończył osiemnaście lat czy nie. Zresztą znał tu chyba każdego, więc gdyby ten i owy wypił trochę za dużo wiedziałby gdzie odnaleść ich rodziców. Posiedzieliśmy tam jakieś pół godziny, lecz Charlie chciała wracać. Pomyśłałam, że jeszcze zostanę skoro Jack nawet nie zorientował się, że mnie nie ma. Mógłby przynajmniej zadzwonić i spytać gdzie jestem. Nie miałam zamiaru psuć zabawy Charlie i Daniel'owi i prosić ich, aby ze mną zostali.
- Co się dzieje? Jeseteś pewna że chcesz tu zostać? – spytała Char z troską w głosie.
- Tak, wypije jeszcze jednego i może potem do was wróce – odparłam – W końcu nie mogę przegapić wyborów króla i królowej balu. – powiedziałam z sarkazmem w głosie.
- Jak chcesz. Jakby się coś działo to natychmiast dzwoń.
- Dobrze mamusiu - odpowiedziałam z waflem na twarzy.
 Moja rola bycia kopciuszkiem sie skończyła. Z powodu, że Jack był naprawdę przystojny trudno sie było dziwić, że nie zostanie królem balu. Królowa jednak mogła być tylko jedna, a był ją nie kto inny jak słynna ździra Kate. Po ostatnim incydencie coraz bardziej jej nie cierpiałam. Z każdym dniem moja nienawiść do niej wrastała niewiarygodnie szybko. Wystarczyło, że popatrzy się na mnie  tym jej  wrogim spojrzeniem. I do tego ten jej krzywy zrgyz. Innych mogła wrabiać, że ma idealnie, proste zęby ale ja nie dałam się nabierać. Jeszcze przed chwilą wcale mi nie przeszkadzała, ale to ona była winna tego że siedziałam tam sama jak palec.
- Co cię tak martwi? – spytał barman i sprawił że powróciłam na ziemie.
- Nic -  odpowiedziałam. Nie miałam ochoty zwierzać się jakiemuś typkowi, który co wieczór obsługuje tych samych zapijaczonych facetów.
- Pewnie facet, co? – koleś nie ustępował.
- Nie twoja sprawa – odburknęłam.
- Może nie moja, ale chyba szkoda marnowć taki wieczór dla jakiegoś frajera – powiedział i posłał mi uśmiech. Koleś normalnie chciał mnie wyrwać.
– Podać coś jeszcze – spytał, bo zobaczył, że sune po blacie pustą szklanką.
- Nie, dziękuje.
- I co się dziwisz, że chłopak woli inną. Za bardzo rozmowna to ty nie jeteś. Ładna, owszem, ale nie tylko to się liczy. Bo wiesz face...
- Kurna, kolo o co ci chodzi? – wybuchnęłam nagle. – Odwal się ode mnie, dobra? A jak coś ci nie pasuje to wygarnij mi to śmiało, a nie owijasz w bawełnę. Bo może zbyt rozmowna to nie jestem, ale uderzyć potrafię jak facet, jeśli zajdzie taka potrzeba – wyrzuciałam z siebie. To chyba ten alkohol tak na mnie wpłnął.
- Dobrze już. Po co te nerwy? – spytał najwyrażniej rozbaiony tym wszystkim koleś.
Nie wiedziałam co zrobić. Byłam zdenerowowana głupim zachowaniem barmana, ale ostatecznie mnie rozbawił. Wybuchnęałm śmiechem, a on poszedł w moje ślady.
– Kurcze dziewczyno, tylko żartowałem z tą gadką. Po prostu chciałem cię rozbawić.
- I udało ci się – przyznałam przez łzy. Śmiałm się jak głupia. Wszystkie twarze w barze zwróciły się w moją stronę.
- Lepiej już idź – poradził mi barman – Bo biedak pewnie cię szuka. A poza tym boje się, że zaraz wybuchniesz, przeskoczych bar i rzucisz się na mnie z pięściami.
 Posłuchałam i wychodząc, pękałam ze śmiechu. Już wiedziałam, że  nie powinnam pić alkoholu, bo automatycznie włącza się u mnie syndrom głupoty.
 Wyszłam w ciemną, listopadową noc. Temperatura nie przekraczała nawet dziesięciu stopni. Powietrze bardzo szybko mnie ocuciło. Z powrotem poczułam się jak przedtem, tylko, że w tym momencie było mi okropnie zimno. Szłam w stronę szkoły, chciałam się jeszcze ostatni raz zobaczyć Jacka. Może nie interesował się mną wogóle, ale mi na im zależało. W tym barze kompletnie staciłam poczucie czasu. Wyciągnęłam telefon z torebki i spojrzałam. Dwanaście nieodebranych połączeń. Wszystkie były od Jack'a. Poczułam się jak rozpieszczona idiotka. Zaczęłam całą winę zwalać na chłopaka, bez zarzutów miałam do niego pretensje, a sama wyciszyłam telefon.
 Resztę dystansu, który mnie oddzielał jeszcze od budynku, pokonałam w biegu. Zdyszana weszłam do sali, na podeście oświetlonym małymi lapkami świątecznymi stał Jack i Kate. Oboje mieli korony na swoich głowach. Podeszłam pod samą scenę i spojrzałam na Jacka. W jego oczach malowała się ulga.
Przepraszam – wyszeptałam prawie bezgłosnie, lecz chyba zrozumiał bo uśmiechnął się do mnie. Jak zawsze król i królowa balu mieli zatańczyć, ale nie razem, tylko poszukać sobie partnerkę bądź partnera. Dobrze widziałam, że Jack wybierze mnie. Chciałam mu to wszystko wytłumaczyć, ale on  nie chiał słuchać. W ogóle się na mnie nie gniewał. Było tak jakbyśmy dopiero co przyszli i kontynuowali nasz pierwszy taniec. Po kilku chwilach inne pary dołaczyły do nas i weszły na parkiet.
 W pewnym momencie Jack zaczął zbliżać swoje usta do moich. Poczułam natychmiast, że motylki wypełniają mój brzuch wewnątrz. Na szczęście mieliśmy na sobie maski, które idealnie się przydały w tamtej chwili. Nie musiałam się denerwować, że ktoś mógłby mnie rozpoznać i Jack nie mógł dostrzec mojego buraka na całej twarzy.














CZYTASZ = KOMENTUJESZ




11 komentarzy:

  1. Fantastyczne! Coraz bardziej zakochuję się w waszym opowiadaniu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo w porządku. Czekam na kolejny. Podziwiam was,że znajdujecie czas na pisanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie musicie za nic przepraszać, rozdział jest świetny zresztą jak każdy. z niecierpliwością czekam na następny.
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. rewelacyjne! + super wygląd bloga :)
    czekam z niecierpliwością na następny oraz informujcie mnie o nowych rozdziałach ;) Pluton
    http://i-will-be-ur-man.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny wygląd bloga, świetnie piszesz. Nic dodac nic ując ! :))

    Ps. Zapraszam na mojego, nowo "otwartego" bloga. Piszę na nim opowiadanie o w którym udział bierze między innymi postac Justina Biebera.
    http://one-event-jb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ps. nowy rozdział dziś doszedł :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! :)
    Muszę jeszcze tylko przeczytać poprzednie rozdziały i z niecierpliwością czekam na kolejny.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny rozdział aż się łezka w oku kręci ♥
    Ann

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajny rozdział.. Masz talen ; )
    zapraszam na mojego bloga
    love-staring.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Na moim blogu napisałaś mi taki piękny komentarz, a ja nie mam wam co powiedzieć, ponieważ: zalety - zbyt długo by wymieniać, wady - ich... nie ma. Oczywistą oczywistością jest więc, że czekam na kolejny rozdział :)

    Zazdroszczę talentu i serdecznie pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. masz naprawdę talent do pisania, tak dobrze się to czyta :)
    ja mam zupełnie innego bloga- kosmetycznego, ale może będziesz miała ochotę wpaść :)
    jeżeli chcesz wspólnie się obserwowawać - just let me know :)
    pozdrawiam, Millie.

    OdpowiedzUsuń