sobota, 10 listopada 2012

Rozdział III



 Hej, hej wszystkim czytającym ten tekst. Na wstępie, serdecznie dziękujemy za tak wielką ilość komentarzy pod ostatnim postem.  Naprawdę, cieszymy się, że podoba wam się nasze opowiadanie. Jednak mamy nadzieję, że jeszcze więcej osób będzie je czytać. Jak czytacie, to prosimy napisać coś, wystarczy nawet minka typu " :) ", żebyśmy wiedziały ile około osób śledzi naszego bloga. Zauważyłyśmy, że obcokrajowcy też odwiedzają naszą stronę i za to serdecznie im dziękujemy ; )


Hi guys!  How are you? We cordially greet all of you ;D


Hallo Leute! Wie gehts es euch? Wir grüßen euch herzlich ;D




Music ♥ <---- klik




- Cześć - przywitałam się - Mogę się przysiąść?
- Yyyy... Cześć. Jasne, siadaj jak chcesz - powiedział i ściągnął torbę z krzesła bym mogła usiąść. Po jego zachowaniu poznałam że jest trochę speszony.
- Nazywam się Ivy Dickens. Jestem tu nowa.
- Miło cie poznać. Jestem Daniel - odpowiedział i spojrzał mi w oczy. Wydawało mi się, że za chwilę mnie rozpozna więc szybko przeniosłam wzrok na tablicę.
- Co malujesz? - zapytałam, by czymś go zagadać. Postanowiłam że jeszcze mu nie powiem, o mojej "nowej" tożsamości. Zrobię to po lekcjach, jeżeli wcześniej mnie nie rozpozna.
- Nic.- odburknął, po czym wrócił do szkicowania latarni morskiej. Nasza rozmowa skończyła się dość szybko, nie był już taki otwarty i rozmowny. Dało się zauważyć, że nie był tą samą osobą którą znałam w dzieciństwie. Wydawał się bardziej skryty i chłodniejszy niż zwykle.
 Kolejną lekcję, na którą niestety musiałam iść była historia. Uczył ją profesor - Eric Valentine. Miał około po 50, jednak wyglądał na starszego jak na swój wiek. Jak na poprzednich zajęciach, nauczyciel przedstawił mnie klasie.
- Dzień dobry wszystkim. Chciałbym wam przedstawić waszą nową koleżankę. Jak masz na imię młoda damo? - zapytał.
- Dzień dobry, nazywam się Ivy Dickens, przejechałam z Plumouth.
- Hmm, Ivy? Ciekawe imię, rzadko spotykane w dzisiejszych czasach. Proszę, usiądź w ostatniej ławce - odpowiedział profesor.
- Dobrze, już siadam - odpowiedziałam.
Nauczyciel jak widać, dalej nie zmienił swoich metod nauczania. Podobnie jak parę lat temu, wszyscy w czasie lekcji powoli zaczęli usypiać. Tylko nieliczni, przeważnie byli to uczniowie siedzący w pierwszej ławce, próbowali uważać i nie zasnąć. Włożyłam więc słuchawki w uszy, puściłam The Pretty Reckless - Miss Nothing i zaczęłam odliczać minuty do końca lekcji. Reszta dnia upłynęła zadziwiająco szybko. Niestety nie spotkałam więcej Daniela. Miałam nadzieję, że uda mi się go złapać po lekcjach.
  Następne zajęcia miałam na sali gimnastycznej. Gdy pan Adams - nauczyciel wychowania fizycznego - dał nam w końcu spokój, umęczona udałam się w stronę szatni. Wszystkie dziewczyny były pod wrażeniem jak dobrze potrafię grać w siatkę. Przez ostatnie 4 lata całkowicie oddałam się sporcie. Rano uprawiłam jogging z Charlie, a po szkole szłyśmy zazwyczaj grać w siatkę albo tenisa. Polubiłam także piłkę nożną co było nieprawdopodobne ponieważ przed wyjazdem nienawidziłam nogi. Usłyszałam dzwonek, więc przebrałam się szybko i wybiegłam z szatni.
  Biegnąc minęłam Jacka, uśmiechnął się do mnie a ja odwzajemniłam uśmiech. Mijając frontowe drzwi ujrzałam go. Zaśmiałam się ponieważ mój przyjaciel pochylał się nad rowerem. ROWEREM. Ten widok zszokował mnie, ponieważ Daniel nigdy jakoś nie garnął się do sportu. Wręcz przeciwnie. Nigdzie nie ruszał się bez swojego auta. Nawet do sklepu nie chciało mu się iść na nogach. Był na to zbyt leniwy. Podeszłam do niego i zauważyłam że ma przebitą oponę.
- Może cię podwiozę? - spytałam, a on aż podskoczył.
- Co? Nie, nie trzeba - odpowiedział nadal lekko przestraszony - Dam sobie radę.
- No daj spokój. Przecież i tak będę miała po drodze - powiedziałam, po czym ugryzłam się w język.
- Skąd wiesz gdzie mieszkam? - zapytał.
- No wiesz.... mieszkam na samym końcu Jackson, trudno było Cię nie zauważyć jak wyjeżdżałeś rowerem z domu - odpowiedziałam
- Dobra, czemu nie - powiedział, lecz przyglądał mi się jakoś tam dziwnie i przeczuwałam że może się domyślać.
- Fajny wóz - powiedział, gdy znalazł się już w środku, na miejscu pasażera - Dużo kosztował?
- Niewiele. Odkupiłam od jednego znajomego - odpowiedziałam.
- Wiesz, kogoś mi przypominasz - powiedział. Dłużej nie mogłam wytrzymać i wybuchnęłam śmiechem.
- Daniel to ja - wymamrotałam z uśmiechem na twarzy.
- Ali?- spytał zaskoczony.
- Tak to ja. Przepraszam że dopiero teraz ci to mówię - powiedziałam.
- Ale co ty tutaj robisz? - zapytał wyraźnie szczęśliwy, lecz zaskoczony. Opowiedziałam mu o wszystkim. O tym, że planuję zemstę na tych bandytach i o moim pobycie w Plymouth. Był w szoku. Chyba nadal nie uwierzył, że wróciłam. Ale najbardziej nie spodziewał się że chce pomścić śmierć matki. Rozmawialiśmy całą drogę do domu. Poczułam że w końcu jestem szczęśliwa, mając przy boku najlepszego przyjaciela.
- Trochę się zmieniłaś Ali. To znaczy Ivy.
- Wiem - odparłam i uśmiechnęłam się.
- To co... mam jutro po ciebie wpaść czy pojedziesz tym cudeńkiem.?
- Pfff.. jeszcze się pytasz - odpowiedziałam z nutką ironii w głosie - A ty co, przerzucasz się na rower czy to dla zgrywy?
- Chcę być teraz eko - odpowiedział po czym wybuchnęliśmy śmiechem - Do jutra - powiedział po czym wysiadł z auta.
- Jest tyle ładnych imion, a ty akurat musiałaś wybrać Ivy - dodał żeby mi się dogryźć.
- Idź do domu cieszyć wafla, a nie tu - krzyknęłam za nim, bo zobaczyłam że się śmieje.
Co za dzień - pomyślałam. Byłam w wyśmienitym humorze. Jadąc do domu nastawiłam głośno radio i zaczęłam śpiewać. Na przejeździe dwie starsze panie posłały mi zabójczy wzrok, jakby sądziły ze powinnam bardziej uważać za kierownicą. Pomachałam do nich z uśmiechem i pojechałam dalej. Podjeżdżając pod dom myślałam, że już nic nie zmieni mi dzisiaj humoru. Myliłam się. Na schodach siedziała osoba, którą najmniej spodziewała bym się ujrzeć tutaj. A była nią Charlie. Wiedziałam, że niedługo miała mnie odwiedzić, ale nie spodziewałam się, że po 4 dniach  już by się za mną stęskniła. Podbiegłam do niej i wyściskałam ją za wszystkie czasy. Byłam zdziwiona, a zarazem radosna z powodu przyjazdu przyjaciółki. Nie widziałyśmy się tylko parę dni, ale bez niej ten czas mijał mi jakby to była wieczność. Zaczynało mi już trochę brakować jej uśmiechu na twarzy i wspólnych chwil spędzonych razem.
- Co Ty tu robisz?- zapytałam.
- Achh, dalej się nie zmieniłaś od naszego ostatniego spotkania. Miałam nadzieję, że zapytasz "Jak się czujesz po wyczerpującej podróży?" czy coś takiego, a nie co ja tu robię. - zaśmiała się pod nosem.
- Ja też się za tobą stęskniłam - odpowiedziałam z uśmiechem - A po co ci te walizki, jeśli mogę spytać?
- Nie wiesz jeszcze? A no tak, zapomniałam ci powiedzieć. Masz nową współlokatorkę, oczywiście jestem nią ja.- odpowiedziała Charlie
- Dziękuję za wcześniejsze poinformowanie mnie o twoim przyjeździe - powiedziałam z ironią - A co ze szkołą i twoją rodziną?
- Razem z rodzicami po długiej rozmowie ustaliliśmy, że najlepszym wyjściem będzie jeśli zamieszkam u ciebie, żebyś nie była samotna. A tydzień  temu, w tajemnicy przed tobą, złożyłam podanie do twojej szkoły. Gdy się dowiedziałam, że się wreszcie dostałam, wsiadłam w pierwszy samolot do Jackson i oto tu jestem. -  odparła z uśmiechem.
Zaczynało się powoli ściemniać, więc obie z waflem na twarzy weszłyśmy do domu i zaczęłyśmy rozpakowywać rzeczy Charlie. Dziewczyna miała zaledwie 3 walizki z ubraniami, więc rozpakowywanie poszło jak z płatka. Gdybym to była ja to pewnie nie zdążyły byśmy do świąt Bożego Narodzenia.
 Gdy ostatnia walizka wylądowała pod łóżkiem, zeszłyśmy na dół zjeść kolację. Robiłyśmy naleśniki, a przy tym bawiłyśmy się jak dzieci. Potem oglądnęłyśmy jakiś horror i poszłyśmy spać.
 Następnego ranka wstałam wcześniej aby przygotować śniadanie. Ubrałam się w jasne, dżinsowe rurki, oraz top z wielką pacyfką z przodu. Postanowiłam, że założę do tego czarny kapelusz. Bardzo się zdziwiłam, gdy Charlie weszła do kuchni również z kapeluszem na głowie.
- Gotowa na pierwszy dzień w szkole? - spytałam.
- Jak zawsze kapitanie.- odpowiedziała z uśmiechem. Wyjrzała przez okno.
- Co to za jedna? - spytała Char, wskazując na dziewczynę która zatrzymała się w swoim Mercedesie obok auta mojej sąsiadki.
- Katherine Hastings. Siostra tego chłopaka o którym ci opowiadałam.
- Wygląda na taką, co ma się za pępek świata - powiedziała.
- Bo tak jest - odparłam. Odkąd pamiętam Kate była najpopularniejszą laską w szkole. Dziewczyna miała długie blond włosy i była  naprawdę ładna. Była wysportowana, a do tego wszyscy chłopcy w szkole za nią szaleli. Pewnie lecieli na jej kasę, a w gorszym przypadku na wygląd. Była nadziana jak mało kto.
- Mam się jej bać? - spytała z udawanym lękiem w głosie.
- Oczywiście kapitanie - odpowiedziałam - Ciekawi mnie tylko,  po co tu przyjechała.
To było dziwne. Co taka dziewczyna jak Kate mogła robić u mojej sąsiadki. Spojrzałam na nią. Dalej siedziała w aucie. Widocznie na coś czekała. Zobaczyłam, że pani King wychodzi z domu z jakąś kopertą w ręku. Podeszła do samochodu i bez słowa podała ją Kate, a potem z powrotem wróciła do domu.
- Dziwna sprawa - powiedziałam.
- Śmierdzi z daleka - dodała Charlie i parsknęła śmiechem. Stałyśmy tak jeszcze chwile w oknie patrzą jak czerwony Mercedes znika za rogiem.
- To jemy te gofry czy nie? - spytała moja przyjaciółka.
- Jasne.
Po skończonym śniadaniu, wkładałyśmy talerze do zmywarki, gdy nagle usłyszałyśmy klakson.
- Co do jasnej cholery? - spytała Charlie, która tak się przestraszyła, że aż przywaliła głową w stół.
- To pewnie Daniel. Kompletnie zapomniałam ci powiedzieć. To mój przyjaciel. Bardzo dobry przyjaciel. Znamy się od dzieciństwa - wypaliłam szybko - Ma mnie dzisiaj podwieźć, ale będzie miał dodatkową pasażerkę.
- Nawet ładny - przyznała, rozmasowując sobie głowę i wyglądając przez okno - Przyznaj, kręcisz z nim?
- Weź.... Jasne że nie. To tylko przyjaciel, ale skoro tobie się podoba to może was wyswatam - odpowiedziałam z uśmiechem
- Nie będę miała ci to za złe - odpowiedziała i zaśmiałyśmy się obie - Dobra, chodźmy już bo chłopak dostanie zaraz palpitacji, tak się gorączkuje - powiedziała, ponieważ Daniel zatrąbił jakieś kolejne 5 razy.
Wyszłyśmy z domu i udałyśmy się w stronę auta. Mina Daniela była bezcenna. Gdy zobaczył Charlie od razu było wiadomo że wpadła mu w oko. W drodze do szkoły opowiedziałam mu o Charlie. Zachowywał się jednak jakoś dziwnie. Pewnie to przez Char - pomyślałam i zaśmiałam się pod nosem. Moja przyjaciółka zagadywała go na całego. Dziwne, bo nigdy nie była taka śmiała w stosunku do chłopaków.
- Dobra Dan, przyznaj, że ci się podoba - powiedziałam by go zawstydzić. I udało się. Strzelił  takiego buraka że Charlie śmiała się z niego aż do łez.
  Dzień minął mi szybko ze względu na moich przyjaciół. Na każdej przerwie rozmawialiśmy i śmialiśmy się do rozpuku. Daniel już się przyzwyczaił do towarzystwa Charlie. Mało tego. Zaprosił ją nawet na bal maskowy, który miał się odbyć za tydzień. Jak co roku w naszej szkole. Nie był to żaden bal z tańczącymi zakochańcami na parkiecie, słynnym punchem i DJ'em zachęcającym wszystkich do pokazania swoich umiejętności tanecznych. Był to po prostu szkolny bal maskowy. Bardziej przypominało mi to sprawę formalną niż rozrywkę. Od wieków zamożne dzieci sponsorowały tę imprezę - jeżeli tak da się to nazwać. Za życia mojej matki sama także organizowałam to przyjęcie, ponieważ moja mama była lekarzem i miałyśmy też trochę kasy, ale teraz  wszystko się zmieniło kiedy odeszła. Ja sama nie miałam zamiaru wybierać się na bal. Zresztą Char sprzątnęła mi Dana spod nosa, więc nawet nie miałabym z kim pójść.













CZYTASZ = KOMENTUJESZ




8 komentarzy:

  1. Booski <3 powiadamiaj mnie o kolejnych na kotku.pl, jestem kotkaevita15
    Pozdrawiam i życzę weny!! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo mi się podobał. Naprawde świetne opowiadanie ;-)
    Karina72

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, wspaniałe! Uwielbiam twój sposób pisania, jest po prostu magiczny *.* Chciałabym pisać tak jak ty, ale raczej mogę o tym tylko pomarzyć :P No więc życzę powodzenia i weny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo mi się podoba :D
    życzę weny ;)
    roxxxy

    OdpowiedzUsuń
  5. woow zajebiste! XDD serio! :D /A

    OdpowiedzUsuń
  6. SPAM! chciałabym serdecznie zaprosić do nowo powstałego bloga na którym pisze opowiadanie. Moja historia jest o miłości uzależnieniu od adrenaliny i pasji do motoryzacji.
    serdecznie zapraszam do przeczytania i skomentowania, to bardzo duzo dla mnie znaczy!
    ijustwannatakecareofyou.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle spóźniona, ale rozdział naprawdę fajny. Wprowadziłyście koleją tajemnicę jeśli mogę tak to nazwać. Czekam na kolejny rozdział.

    pozdrawiam nathalie7

    OdpowiedzUsuń