niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział IX

 Hej, hej wszystkim. Na początek wielkie podziękowania dla Was. Jesteście naprawde świetni! Potraficie tak szybko zmotywować nas - dwóch leniuchów, którym się nic nie chce, do pisania kolejnej części w jeden tydzień ;D Rozdział, jak tam rozdział. W końcu pojawiło się trochę dramatu w życiu Ivy. Nie zawsze przecież będzie happy end. Mamy jednak nadzieję, że nie znawidzicie nas z powodu takiego przebiegu akcji, bo być może niektórym może się to nie spodobać. Dziękujemy również za taką dużą liczbę wyświetleń naszej strony. Nie sądziłyśmy, że kiedykolwiek nasz blog dobije do 4,5 tysiąca. Nie przedłużając juz dłużej zapraszamy wszystkich do czytania ;D







Music♥ <---- klik





 Uwierzyłam Kate. Zrobiłam to. I nadal jej wierzę. Doskonale wie jak to jest znaleźć się w takiej sytuacji jak ja, więc niemożliwe by była zdolna do takiego czynu. Sama na początku, gdy powróciłam do Jackson, byłam pewna, że chcę zemsty na ludziach, którzy odebrali mi matkę. Ale nie starczyło by mi odwagi by zabić kogoś.
 Po zajęciach postanowiłam pogadać w końcu z Jack'iem. Chciałam go złapać po lekcjach. W między czasie opowiedziałam Danielowi i Charlie o mojej rozmowie. Byli szczęśliwi, że wszystko się wyjaśniło. Przeprosiłam ich jeszcze raz za wszystko.
 Na parkingu spostrzegłam chłopaka. Podbiegłam do niego. Miałam nadzieje, że przy okazji podwiezie mnie do domu. Bo nie chciało mi się iść taki kawał, ponieważ moje auto w tym czasie było u mechanika.
- Hej Jack, czekaj. – zawołałam za chłopakiem. Odwrócił się i mnie spostrzegł. Pożegnał się z kolegami i podszedł do mnie.
- Cześć. – powiedział i niespodziewanie dał mi buziaka w policzek, potem złapał mnie za rękę i poprowadził do swojego auta. Byłam zaskoczona. Myślałam, że ten pocałunek na balu był jednorazowy, ponieważ potem nie widziałam go dobry tydzień. – Podwieźć cię? – spytał.
- Mhm. – pokiwałam głową.
- Słuchaj, przepraszam, że od czasu balu się z tobą nie widywałem, ale byłem zajęty. Wiesz, trener daje nam teraz niezły wycisk, bo niedługo gramy półfinały. – powiedział i uśmiechnął się do mnie. Otworzył mi drzwi, bo znaleźliśmy się już przy samochodzie. Obszedł go i usiadł za kierownicą. – Mam nadzieje, że się nie gniewasz. Postaram się to zresztą nadrobić.
- Ja myślę. – odparłam. Zaśmiał się i puścił radio.
- Więc może dzisiaj wyskoczymy na jakąś kolację do restauracji?
- Yyy... a nie możemy po prostu się wybrać do kina i do Mc’ Donalada? – spytałam. Nie bardzo uśmiechało mi się siedzenie w jakiejś restauracji, wystrojona w elegancką sukienkę i obcasy oraz zajadanie żabich udek czy innego świństwa. Wybuchnął śmiechem.
- Jak chcesz, ty zdecyduj. Zresztą domyśliłem się, że raczej odmówisz. Różnisz się zupełnie od innych dziewczyn, Ivy. – powiedział. – Ale właśnie to w tobie lubię.
 Strzeliłam buraka, jak zwykle w takich sytuacjach. Odwróciłam więc głowę i patrzyłam na domy które mijaliśmy. Chciałam sprowadzić temat na śmierć naszych mam, ale nie wiedziałam jak. Nie chciałam urazić chłopaka, ani tym bardziej sprawić, żeby posmutniał, bo humor miał znakomity. Postanowiłam już dłużej nie owijać w bawełnę.
- Jak się poczułeś, gdy dowiedziałeś się o śmierci swojej matki? – zadałam pytanie ni z gruszki ni z pietruszki. To był chyba błąd. – pomyślałam. Uśmiech nagle zniknął z jego twarzy i popatrzył na mnie jakbym zabiła mu bliską osobę. – Przepraszam nie powinnam pytać o takie rzeczy. Po prostu jestem wścibska, wiem. Zapomnij o tym. – chciałam naprawić sytuację. On zatrzymał samochód i stanął na poboczu.
- Czemu akurat takie pytanie?
- Bo ja wiem. Chciałam wiedzieć. Bo w końcu ja też wiem jak to jest i myślałam, że możemy o tym pogadać. – plotłam jakieś głupoty. Kto chciałby rozmawiać o śmierci swojej matki? Chyba tylko ty idiotko. – powiedziałam do siebie w myślach. – To znaczy to kiepski temat na rozmowę i nie odpowiadaj jeśli nie chcesz, zrozumiem, tylko... ja chciałam. – nie wiedziałam jak ma się wytłumaczyć. On tylko patrzył na mnie tak, ze robiło mi się głupio. W końcu przerwał moje męki.
- Myślę, że nikt tego nie zrozumie, jeśli sam tego nie doświadczył. Ty wiesz. – przerwał na chwilę. – Ja nie mogłem w to uwierzyć. Nie chciałem w to wierzyć. Gdy zadzwonił mój ojciec, myślałem że to jakiś głupi żart. Bardzo głupi. Tylko kto żartuje z czyjejś śmierci? Gdy przyjechałem do szpitala i zobaczyłem jej ciało, to cały zdrętwiałem. Ktoś coś do mnie mówił, ale nie wiem nawet już co. Nie słyszałam. Po prostu odciąłem się od świata. Nie mogłem nawet myśleć. Pragnąłem się tylko obudzić. Za jakiś tydzień dopiero to do mnie dotarło. Chciałem cofnąć czas i powiedzieć jej jak bardzo ją kocham i przeprosić za wszystko. Niestety było już za późno. – powiedział i spojrzał na mnie. To chyba były najsmutniejsze oczy jakie widziałam. – Teraz staram się tym nie zadręczać, bo to nic nie daje. Pamiętam jednak o mamie, bo myślę że to ważne. Rodzina jest najważniejsza. Zanim ona umarła nie doceniałem tego co mam. Większość z nas tak robi. Dopiero po jej śmierci zobaczyłem, co straciłem. A to było najgorsze co mnie w życiu spotkało i co mnie spotka, tego jestem pewien. Mam tylko nadzieje, że jest szczęśliwa, gdziekolwiek się teraz znajduje. – powiedział. – Dlatego kocham swojego ojca, mimo jego wielu wad. Moją siostrę tak samo. Pewnie myślisz, że ona jest zła i cała zepsuta. Ale gdyby nie ona to nie wiem jak bym przeżył tamten okres. – odparł.  
Miałam łzy w oczach. Znalazłam osobę, która doskonale wie, co się czuje w takim momencie. Jack spojrzał na mnie i objął mnie ramieniem. Nic nie musiałam mówić, bo wiedział, że powiedziałabym to samo.


~*~


 Umówiłam się z Jackiem na osiemnastą. Miał po mnie podjechać. Zastanawiałam się przez całe popołudnie czy wyznać mu, że tak naprawdę nazywam się Alison. Chciałam opowiedzieć mu o tym jak zginęła moja matka. Gdy spotkaliśmy się na cmentarzu powiedziałam mu, że zginęła wypadku samochodowym. Nie widziałam jak zareaguje. Czy będzie miał mi to za złe?
 O 18 wyszłam z mieszkania i stanęłam na podjeździe i czekałam na Jack'a. Było zimno. Stałam w ogromnej zaspie śniegu. Zbliżały się mikołajki i rozmyślałam nad tym co kupić moim bliskim. Po ostatnim tragicznym wypadzie nie miałam ochoty wybierać się gdzieś dalej niż tylko do szkoły. Kino to co innego. Zresztą chciałam spędzić trochę czasu z Jackiem. Niestety się spóźniał. Jak zwykle. – pomyślałam. Spojrzałam w dal. Po drugiej stronie szedł, a raczej zataczał się jakiś menel. Wołał do mnie coś w stylu: „Postawisz mi piwo maleńka?”. Świetnie. Ja to mam szczęście. W końcu samochód zaparkował przed moim domem właśnie wtedy, gdy ów menel był już niebezpiecznie blisko.
- Ładnie wyglądasz. – przywitał mnie Jack. Zresztą nieważne co bym ubrała, powiedziałby to samo.
- Dziękuję.  – odparłam. – To na jaki film idziemy? – zapytałam.
- Myślałem, że skoro komedie romantyczne to nie twoja bajka to pójdziemy na jakiś horror?
- Pewnie. Byle jakiś dobry. – dodałam i uśmiechnęłam się. Oglądałam już tyle horrorów i żaden nie zrobił na mnie większego wrażenia. Wszystkie raczej mnie rozbawiały.
 Film okazał się jednak beznadziejny. I gdyby nie to, że główną rolę grał Brad Pitt to wyszłabym zaraz po tym, jak jakaś pseudo Samara wyskoczyła z telewizora. Jack też jakoś specjalnie się nie przejął sceną, w której  główna bohaterka zostaje pożarta przez zombie. Wymienił ze mną tylko uśmiech i oglądał dalej. Potem, jak zaplanowaliśmy, poszliśmy do Mc’Donalda. Przysięgam, że gdybym mogła zamieszkałabym w jednym z takich lokali. Uwielbiam takie jedzenie.
- Jejku, ale ty masz spust dziewczyno. – powiedział Jack, gdy sięgałam po trzecią porcję frytek. Rozbawił mnie tym. Sam zresztą pochłaniał chyba pięć hamburgera. – Jak to robisz, że tyle jesz, a wcale nie tyjesz.? Nie masz jakiejś diety?
Wybuchnęłam śmiechem. Ja i dieta - dobre. Nie wytrzymałabym nawet dnia. Poza tym, nie musiałam jakoś specjalnie uważać co zjadam bo zawsze byłam szczupła.
- Takim się trzeba urodzić. – odpowiedziałam.
Myślałam cały czas czy powiedzieć mu prawdę. Postanowiłam mu jednak zadać pytanie.
- Podobał ci się kiedyś jakaś dziewczyna? Oczywiście oprócz mnie, oczywiście. – powiedziałam co go rozbawiło.
- Tak bardzo cię to interesuje?
- Po prostu jestem ciekawa. Mów. – ponagliłam go.
- Nie powiem ci. Chyba żadna dziewczyna nie chciałby, aby na randce chłopak mówił jej, że jakaś inna mu się podoba, albo podobała.
- No weź. Powiedz, proszę. Obiecuję, że o nic nie będę pytać. Tylko zdradź jej imię. Albo imiona. – dodałam. Nie orientowałam się, czy Jack miał już dziewczynę, czy nie. Ale w to wątpiłam bo wszystkie dziewczyny w szkole za nim szalały.
- W zasadzie kiedyś jedna naprawdę mi się podobała.
- Imię i nazwisko. – zażądałam.
- Alison Parker.
Że co? Zatkało mnie. Przecież to byłam ja. Myślałam że padne tam. Jack nigdy nie okazywał, że mnie lubi. W zasadzie wcale go nie znałam. Oczywiście, czasami wymienialiśmy jakieś zdania, gdy akurat nauczycielka posadziła nas razem na zajęciach świetlicowych, ale wtedy zazwyczaj wypalałam z jakimś głupim tekstem, bo byłam zdenerwowana. A on tylko się głupio uśmiechał.
- Która to? – spytałam.
- Już to nie chodzi. Ze 3 lata temu wyprowadziła się z Jackson. – odpowiedział. – Ale nie żebym za nią szalał. – powiedział pewnie tylko dlatego, żeby mi się nie zrobiło głupio.
- A powiedziałeś jej kiedyś, że ci się podoba? – drążyłam temat.
- Nie. - odpowiedział stanowczo.
- Czemu?
- Stop. – przerwał rozbawiony. – Miałaś o nic nie pytać. Było - minęło. I tak jej nie znałaś.
Nie byłabym taka pewna. Znam ją lepiej niż ktokolwiek. – pomyślałam.
- Okej. Już o nic nie pytam. – zakończyłam temat.
 Rozmawialiśmy jeszcze trochę o sporcie i książkach, a potem odwiózł mnie do domu. Na koniec obdarzył mnie takim pocałunkiem, że aż zakręciło mi się w głowie i odjechał.


~*~


 Następnego dnia byłam we wspaniałym humorze. Pewnie dlatego, że była sobota. Pojechałam z Charlie do miasta i kupiłyśmy kilka upominków na zbliżające się mikołajki. Zastanawiałam się co dać Jackowi. W końcu natrafiłam na idealny prezent dla niego. Była to najnowsza płyta, jego ulubionej kapeli. Byłam pewna, że będzie zachwycony.  Wracając wstąpiłyśmy do kawiarni i kupiłyśmy sobie pyszne ciastka i kawę. Jak zwykle Char zjadła prawie wszystkie.
 Dostałam SMS'a od Jacka. Chciał, żebym spotkała się z nim w parku, o ile można nazwać tak kawałek terenu, porośniętego drzewami w przypadku Jackson. Wróciłam więc do domu, przebrałam się i wychodząc postanowiłam dać mu prezent jeszcze tego dnia. Zapakowałam więc album w ozdobny papier i udałam się w stronę parku.
 Rozpoznałam go z daleka. Nie mogłam się powstrzymać i rzuciłam się mu w ramiona.Ale w ostatniej chwili ujrzałam jego twarz. Był jakiś taki obojętny i oschły. Nie odwzajemnił mojego uścisku. Więc cofnęłam się o parę kroków i spojrzałam na niego.
- O co chodzi? – spytałam zaniepokojona. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam.
- Czemu mi nie powiedziałaś? – odpowiedział pytaniem. Ton głosu miał spokojny. Nie wiedziałam jednak o co mu chodzi. O czym mu nie powiedziałam?
- Możesz trochę jaśniej?
- Czemu nie powiedziałaś mi, że jesteś Alison?
Prawie się  przewróciłam. Skąd mógł to wiedzieć? A raczej od kogo mógł się tego dowiedzieć. Daniel i Charlie odpadali na dzień dobry. Więc została tylko jedna osoba.
- Kate ci powiedziała? – zapytałam.
- Tak. I jestem jej za to ogromnie wdzięczny. Ale czemu nie powiedziałaś mi tego od razu? Myślisz, że to było zabawne, jak wczoraj mnie pytałaś czy podobał mi się jakaś dziewczyna? I dlaczego nie powiedziałaś, że twoja matka zginęła bo ktoś ją zastrzelił!- krzyknął. – I to, że twoja mama była lekarzem mojej? Dlaczego do jasnej cholery tego nie powiedziałaś?! – przerwał na chwilę, ale był wkurzony. – I do tego wszystkiego podejrzewałaś, że to Kate stoi za zabójstwem twojej mamy.
 Teraz to ja się wkurzyłam. I na Jack'a i na Katherine . Na nią, bo wszystko mu wypaplała. Zresztą mogłam się spodziewać, że tak będzie. A na niego, że nie potrafi tego zrozumieć. Miałam tak zwyczajnie wczoraj przy hamburgerze powiedzieć - „To ja jestem tą dziewczyną, która kiedyś ci się podobała. Tak, to ja. Moja mama zginęła bo zastrzelili ją jacyś pieprzeni bandyci, ale ja podejrzewam, że temu wszystkiemu winna jest twoja siostra. To straszna suka. A do tego twoja mama była pacjentką mojej mamy i umarła dlatego, bo nie wykryła u niej raka.”
 Miałam wrażenie, że tak jak Kate pomyśli, że to przez nią jego mama zginęła. Zrobiło mi się naprawdę przykro. Łzy pociekły mi po policzku.
- Myślisz, że to takie łatwe? – zapytałam, łamiącym się głosem.
- A co w tym trudnego?! – krzyknął ponownie. Nie wytrzymałam i wymierzyłam mu siarczysty policzek. Tego się nie spodziewał. Biłam równie mocno jak chłopak, więc po sekundzie jego twarz zrobiła się czerwona. Nie miałam ochoty więcej z nim rozmawiać. Rzuciłam mu tę cholerną płytę pod nogi, odwróciłam się w drugą stronę i odeszłam. Nie zatrzymał mnie. Zawsze myślałam, że jest inny od reszty. Myślałam, że on to wszystko jakoś zrozumie. Ale jak widać, myliłam się co do niego. Po chwili zaczęłam biec przed siebie. Łzy spływały mi mimowolnie po policzkach. Zdyszana, zatrzymałam się w miejscu. Spoglądnęłam jeszcze ostatni raz za siebie. Jego dalej nie było. W tej właśnie chwili uświadomiłam sobie, że jedna, jedyna drobnostka potrafiła to wszystko zniszczyć co nas łączyło. Czy tak właśnie wygląda ta cała "miłość"?


~*~



 Następny tydzień był dla mnie jednym słowem koszmarny. Śmiało mogłabym go porównać do tego okresu czasu, kiedy moja matka odeszła z tego świata. Pomimo, że tym razem nie straciłam do końca bliskiej mi osoby, dalej czuję tę pustkę w moim sercu. Nie wiem nawet czy kiedy kolwiek z Jackiem będą mnie jeszcze wiązać stosunki większe od znajomych czy kumpli ze szkoły. Jednak chce to zmienić, chce dalej być z nim. Nie poddam się pod żadnym względem. Niech Kate sobie teraz nie myśli, że wygra ze mną tą wojną. To właśnie przez nią cała sytucja nabrała takiego obrazu.
 Nie zamierzałam i dzisiaj opuszczać mojego ukochanego łóżka. Przez cały tydzień, chociaż przez jeden dzień nie zagościłam moją obecnością w szkole. Nie chciałam po prostu go widzieć, a może bardziej nie chciałam aby nasze oczy się spotkała. Bo zapewne łzy poleciały by mi strumieniem na jego widok. Wystarczy już przecież, że nie przespałam dobre trzy noce z jego powodu.
 Jednak i tak jak zawsze, mogłam liczyć na wsparcie jak i pomoc moich przyjaciół. Charlie i Daniel spisali się na medal w kategori poprawienia mi humoru. Naprawdę nie wiem, czy bez nich poradziłabym wyjść sama z tego dołka.
 Moje przemyślenia przerwał mi dzwięk telefonu. Zapewne kolejny SMS od koleżanek z klasy - pomyślałam. Jednak tym razem się myliłam, była to wiadomość od nikogo innego niż Jaka. Chciał się spotkać, a zapewne oddać mi tą płytę co mu wtedy dałam, a raczej rzuciłam pod nogi. A może jednak jest jakaś mała nadzieja, że mi to wybaczy i wszystko spróbuje zrozumieć? Nie, stanowczo nie! Na pewno tak się nie stanie. Nie moge liczyć, że tak po prostu zawsze wszystko musi się kończyć dobrze w moim życiu. Nie mogę daleć mieć takich optymistycznych poglądów jak dotąd.
 Nasze spotkanie miało mieć miejsce przy budynku ratuszu. Jednak dalej nie wiedziałam czy mam na nie iść. Nie wiem czy nie rozklęję się do końca, jak zobaczę te jego błękitne oczy.


~*~


 Droga była bez końca. Nie wiem sama, dlaczego zgodziłam się tam iść do niego. Może miałam jeszcze maleńką nadzieję, że wszystko będzie tak jak przedtem? Zapewne tą myślą musiałam się wtedy pokierować. 
 Wybiła godzina piętnasta po południu. Znowu się spóźnia - pomyślałam. Mijały kolejne minuty, a Jack'a dalej nie było. Śnieg zaczął co raz silniej i mocniej padać. Nagle usłyszałam pisk opon. Odwróciłam się i ujrzałam prawie identyczne auto jak za dnia śmierci mojej matki. To nie mógł być zwykły zbieg okoliczności - pomyślałam. Z pojazdu wyłoniły się tylko kontury mężczyzny, ze strachu zaczęłam biec. Nie wiem kto to był, czy też chciał coś ode mnie. Ale to nie mógł być przypadek. 
 Niedaleko ratuszu, znajdował się las, który znam już prawie na pamięć. Z zamkniętymi oczami wiedziałam gdzie znajduję się każda jedna ścieżka czy rowek. Kątem oka spostrzegłam, że mężczyzna mnie goni. A to nie mogło nic dobrego oznaczać. Słyszałam krzyki za siebie "Czekaj! Nie uciekaj przede mną!". Jednak nie chciałam się zatrzymywać. W końcu dotarłam do wielkiego stawu, znajdującego się w sercu lasu. Był pokryty grubą warstwą lodu, tak mi się jednak tylko wydawało. Lecz w tamtym momencie nie miałam innego wyjścia, musiałam się przedostać na drugą stronę. To był mój cel. 
 Pierwszą nogę zaczęłam wstawiać w kierunku lodu, gdy usłyszałam donośny głos mężczyzn : 
-Czekaj! Nie rób tego! - krzyknął. Po jego głosie dało się wywnioskować, że ma około trzydziestu ośmiu lat. Jednak nie miałam odwagi odwrócić się i popatrzeć mu w oczy, Bałam się, że po mógły być ten sam typek ze mojego snu. Kontynuowałam więc. W mgnieniu oka znalazłam się prawie na środku stawu. Jednak do moich uszu dobiegał dźwięk pękającego pode mną lodu. Temperatura cieczy nie wynosiła nawet powyżej zera stopni celsjusza. Woda powoli zaczęła dostawać się do moich płuc. Przed oczami miałam tylko jedną wielką mgłę.   























CZYTASZ = KOMENTUJESZ




44 komentarze:

  1. super, rozwijacie się... życzę wam nawet i 45 tysięcy :p
    pozdrawiam i zapraszam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakończyć w takim momencie! Serio? Teraz nie będę mogła doczekać się nowego rozdziału.
    Kim był ten mężczyzna?
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny !
    Z niecierpliwością czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Łooo... świetne <3 Aż brak słów ;D
    Piosenka genialna, aż prawie się poryczałam ;P

    No, a po za tym mam pytanie dotyczące pisania opowiadania :
    Jakoś wcześniej wymyślałyście fabułę czy raczej idziecie na żywioł?? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej z fabułą o jest tak. Do poprzedniego rozdziału miałyśmy wszystko zaplanowe ze szczegółami. Ale teraz w obecnym momencie - idziemy jak najbardziej na żywioł. Mamy jak na tą chwilę pare propozycji do dalszego rozwoju akcji, ale wszystkie i tak kończą się raczej w tym samym momencie ;)

      Usuń
  5. Świetne, ale to nie powinno nikogo zdziwić.
    Macie talent.
    Aż brak mi słów.
    Tak więc zostaje mi tylko czekać na nastepny.
    Pozdrawiam Asara
    P.S.
    Życzę weny ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział rzeczywiście jest szokujący. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, ale nie jestem zawiedziona. Wręcz przeciwnie! Rozdział jest bardzo, ale to bardzo fajny no i w końcu coś się dzieje! Naprawdę super się go czytało a muzyka dodawała jeszcze lepszego efektu.
    Super! oby tak dalej!
    Życzę wam nawet z miliard wyświetleń! :))
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Od początku:
    1. Życzę wam nie 4,5 tysiąca wyświetleń, ale 4,5 miliona wyświetleń! ♥
    2. Cały rozdział jest fantastyczny! Macie wielki talent i powinnyście pisać częściej. Codziennie po kilka razy zaglądam na waszego bloga i czekam na kolejny rozdział. Zawsze czytam go z zapartym tchem, a dzisiaj emocje sięgnęły zenitu. Kocham was dziewczyny, na prawdę ♥♥ Czekam na kolejny rozdział ;**
    Pozdrawiam,
    B♥

    OdpowiedzUsuń
  8. A więc tak:
    1. 4,5 tysiąca??? Wy powinniście mieć co najmniej 4,5 miliarda.. Należy się za tak wspaniałe opowiadanie.
    2. Rozdział jak zawsze cudowny. Oj laski wy to macie talent. Zawsze bedę to pisała bo to jak najszczersza prawda. Kocham to opowiadanie!! ;3
    3. A teraz ochrzan. Jak mogłyście w takim momencie zakończyć rozdział ?? No to jest poprostu skandal. Ja mam nadzieję ze bohaterce nic się nie stanie i ten mężczyzna który za nią biegł nie chciał jej nic zrobić a wręcz przeciwnie pomóc .
    A do tego nie wyjaśniona sytuacja z Jackiem... wy to potraficie trzymać człowieka w niepewności i ciekawości ;^^
    No nic teraz tylko pozostaje mi życzyć wam jak największej weny i czekać na następny ;***
    Pozdrawiam *_*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana mówisz, że ja mam talent ? Moje słowa w porównaniu z tymi, które właśnie przeczytałam nie mogą się równać. To ja mogę Tb pozazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Stop ! Brednie gadasz ;) Nie zgadzam się, to ty masz talent ! Potrzeba talentu żeby pisać dłuższego opowiadania, mające sens, trzymające się kupy i ty właśnie umiesz to robić ! ;) A ja jedynie umiem wydusić siebie kilka marnych zda :)

    Och, uwielbiam te nasze rozmowy przez komentarze :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Łezka szczęścia spłynęła po moim policzku. Dziękuje ci za te wszystkie miłe słowa ♥ Dzięki nim wierze w siebie :) Twoje pisanie też jest genialne ! Twoje opowiadania są srebrzystymi gwiazdami na ciemnym niebie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Super opowiadanie, naprawdę, komentarze nie przesadzają ;)
    Obserwuję i zapraszam do rewanżu u nas:
    www.ourloveourpassion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. nie mogę się doczekać następnego! A zresztą, pragnę się w końcu dowiedzieć, co się naprawdę stało gdy Ivy była Alison. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialne ♥
    Od nie dawna czytam ale szybko nadrabiam straty... w sumie już nadrobiłam :P
    Jak czytam mam wrażenia że to ja jestem Ivy i odczuwam jej emocje które opisujecie.
    Jednym słowem ten blog jest idealny ^^
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, mam nadzieje że szybko go wrzucicie...:)
    Życzę wam spaniałej weny i chęci pisania :)

    Jolita1233

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem czemu ale ciągle mam odczucie że ci bandyci i ten mężczyzną co teraz ją goni są tak jakby z innego świata, takiego co posiadają jakieś moce itd. Nie wiem czemu i czekając ciągle myślałam że zaraz on,ona powie o tym świecie i będzie musiała albo stanąć po stronie dobra lub zła...

    Kocham was <333

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiara w samego siebie, właśnie. Z tym mam problem. Proszę bardzo ♥ Życzę nam dobrej weny :) Trzymaj ciepło, buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  17. Przyznam szczerze, że nie przeczytałam całego tekstu gdyż nie mam na tyle czasu. Jednak z tego co przeczytałam mogę powiedzieć, że piszesz świetnie. Bardzo mi się to podoba, masz talent :) W wolnej chwili siądę i na spokojnie przeczytam wszystko <3


    zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  18. awwwwww. Szczerze mówiąc słowa że mam wielki talent są zbyt wielkie. Ale bardzo dziękuję <3 Uważam, że ty piszesz o wiele lepiej ode mnie :))
    Więc czekam na opinie kolejnych notek, jestem bardzo ciekawa :)
    Jeszcze raz dziękuję <3
    obserwuję ;3 (nie chce przegapić żadnego rozdziału ^ ^)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jejku, jesteś cudowna. Twoje słowa podnoszą mnie na duchu. Nabieram wiary w samą siebie. Zrozumiałam, że mogę dużo osiągnąć. Jednak nie zaprzeczysz, że jesteś dużo lepsza ode mnie . ! To Ty zasługujesz na tak wielkie słowa i na wielkie Gratulacje <33

    OdpowiedzUsuń
  20. ŚWIETNY CZEKAM NA NASTĘPNY

    OdpowiedzUsuń
  21. Ty zgłaszasz sprzeciw ? O nie nie nie, to ja powinnam ! hahahah dobre porównanie TPR do Hannah Montana - przegięłaś hahaha Przecież to krok milowy w dół ! A ty jesteś lepsza ode mnie . Wiary w siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  22. hahhahah weź. Dziękuję Ci <3333 Nie wiem jak możesz nie doceniać swoich opowiadań, są genialne. Cieszę się, na prawdę się cieszę, że tak Ci się podobają moje notki . Uwielbiam Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Każdy tekst można napisać lepiej, bynajmniej uważam, że ty na prawdę BARDZO DOBRZE piszesz ;)
    Nie upieraj się, bo tak jest ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  24. Brak słów, piszecie tak wspaniale, że powinnyście mieć tutaj miliony wyświetleń czego Wam z całego serca życzę. Myślałyście kiedyś o tym, żeby napisać książkę? Bo naprawdę taki talent nie może się zmarnować <3
    A co do rozdziału co tutaj się dużo wypowiadać jak każdy jeden jest genialny i strasznie ciekawy. Nie można oderwać oczu od monitora.
    Życzę sukcesu i weny na dalsze rozdziały c:

    OdpowiedzUsuń
  25. [spam]
    "Głośno westchnął w powolnym tempie chodząc po pokoju w tą i z powrotem, przy tym ze smutkiem w oczach opowiadając:
    -Wszystko w moim życiu układało się idealnie. Mama i tata dbali o całą rodzinę chcąc by nic w życiu nam nie zabrakło. Byliśmy we czwórkę bardzo szczęśliwi. Bo wiesz Elle, miałem starszego o trzy lata brata. [...]" jeśli chcesz poznać historię Nialla, który w Rivendale Hospital znalazł się z powodu okaleczania samego siebie, to zapraszam na nowy rozdział na http://sick-mad-sad.blogspot.com/ .
    przepraszam za spam
    Elle♥

    OdpowiedzUsuń
  26. Rozdział świetny i wciągający. Dobrze, że w waszym opowiadaniu nie jest tylko kolorowo jak w bajkach. Ciekawa końcówka, czekam na kolejną część..


    pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Zapraszam do mnie
    http://iza-na-codzien.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Wow, jesteś genialna <3
    + nowa notka - http://tanecznedusze.blogspot.com/2013/01/zielony-kot.html
    +Obserwujemy?:*

    OdpowiedzUsuń
  29. oo rany jaki cudowne *___*
    Maasz talent,poważnie. Nie wiem jak można tak genialnie pisać :3
    Będe zaglądała tutaj częściej :_
    Ja zapraszam do mnie,Licze,że wejdziesz i skomentujesz :) Bardzo bym chciała poznac Twoją oponię dotyczącą mojego bloga,bo Twój jest genialny :3 www.sameemistakess.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  30. Jejku!!!! *.*
    Jest świetnie<3 Zakochałam się w tym opowiadaniu! :) Masz wielki talent, ktorego nie jedna dziewczyna ci napewno zazdrości:) Piszesz tak estetycznie i lekko. A fabuła historii jest przemyślana i świetnie dopracowana♥ Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału^^ Napewno chętnie tutaj wpadnę!:)
    Zapraszam Cię także do mnie;
    http://hello-in-my-world.blogspot.com/
    Mam nadzieję że wpadniesz, gdyż zależy mi na opinii innych. A szczególnie osób które piszą tak świetnie jak ty:) Pozdrawiam<3

    OdpowiedzUsuń
  31. cóż mogę powiedzieć... TY MASZ PO PROSTU TALENT, DZIEWCZYNO! rozwijaj go, bo warto. :) Życzę Ci jak największej liczby wejść jak i komentarzy ;pp z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Twój styl jest taki... taki piękny... zgadzam się z koleżanką wyżej: on jest taki lekki i estetyczny :D
    (PS. Dziękuję za jeden z najbardziej wzruszających komentarzy jakie kiedykolwiek czytałam <3 )http://maybeyouwillloveyourselflikeiloveyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej, , tylko, że zmieniłam nazwę ;) Chciałaś, żebym informowała Cię o nowych imaginach na moim blogu. A więc napisałam jednego, zapraszam <33 pozdrawiam i całuję :*** maybeyouwillloveyourselflikeiloveyou.blogspot.com

      Usuń
  32. Jeej, masz.. czy raczej MACIE talent do pisania. Podoba mi się, opowiadanie jest bardzo interesujące, naprawdę : ) Piszcie dalej, powodzenia życzę! : )
    Dziękuję za miłe słowa : ) Historia straszna i przerażająca, ale to życie niestety.

    OdpowiedzUsuń
  33. Wybacz, nie lubię opowiadań :c

    OdpowiedzUsuń
  34. Obserwuje :) Zapraszam do mnie <3
    http://makelifecrazier.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  35. już nie mogę się doczekać kolejnego ♥
    Ann

    OdpowiedzUsuń
  36. Czytam od początku, ale przez telefon nie chce mi dodawać tu komentarzy przez weryfikację. Jestem pod wrażeniem tego bloga tylko... Nie wiem, ja coś dziwnie czytam, ale raz jest tak, że Kate zarywa do Jacka, a w innym rozdziale czytam, że są rodzeństwem. Nie wiem, może coś przeoczyłam...
    To nie zmienia jednak faktu, że nominuję waszego bloga do Liebster Award.

    more-than-moments.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  37. na samym wstępie chciałabym przeprosić za spam.
    na blogu http://sick-mad-sad.blogspot.com pojawił się już szósty rozdział z perspektywy Pandory - czyli jednej z pacjentek.
    zachęcam do przeczytania oraz do wyrażenia szczerej opinii na jego temat.
    zapraszam także na naszego nowego bloga http://drunk-sweet-and-stoned.blogspot.com/ którego zaczniemy prowadzić po zakończeniu obecnego. na razie można zapoznać się z fabułą oraz z bohaterami, którzy będą tam występować :)
    pozdrawiam Elle♥

    OdpowiedzUsuń
  38. Znowu laski dobry rozdział :D życzę weny ;* /A ♥ :D

    OdpowiedzUsuń
  39. Kiedy kolejny rozdział ? Już nie mogę się doczekać.

    zapraszam Cię na moją nową notkę :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Jejku, dziękuje. Ja również już nie wiem co mam Ci powiedzieć. Dziękuje za tak wielkie słowa <3

    OdpowiedzUsuń
  41. Super rozdział, kiedy kolejny? BO UMRĘ :(

    ZAPRASZAM DO MNIE :*

    http://babybeminetonightminetonight.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń