Hej, hej wszystkim. Jest to nasza pierwsza notka z 2013 roku, i te życzenia mogą byc trochę, a nawet bardzo spóźnione, ale chciałybyśmy Wam wszystkim i tak życzyć wszystkiego najlepszego w tym nowym roku, aby spełniły Wam się wszystkie, nawet te najskrytsze marzenia, aby w każdy dzień na Waszej twarzy gościł uśmiech. I oczywiście dla wszystkich blogowiczek dużo, dużo dobrej weny na cały rok. Abyście dalej prowadziły takie świetne blogi, jak dotychczas ;D
Kolejną sprawą będzie ten oto nowy rozdział. Z góry bardzo Was przepraszamy, że dopiero teraz się on ukazał. Tak naprawdę ten rozdział będzie takim wyjaśnieniem całej dotychczasowej akcji. Nie jesteśmy również aż tak z niego zadowolone, jednak mamy nadzieję, że choć niektórym z Was się on spodoba. Chciałyśmy również bardzo gorąco podziękować za 27 komentarzy pod ostatnim wpisem! Znalazło się tam parę spamów, ale i tak bardzo Wam dziękujemy za te wszystkie opinie. Jesteśmy naprawdę szczęśliwe, że komuś spodobała się nasza historia ;)
W następnym wpisie, który prawdopodobnie pojawi się w poniedziałek, postaramy się odpowiedzieć na wszystkie pytania z Liebster Award. Bardzo serdecznie chciałybyśmy oczywiście podziękować za te nominacje. Nie spodziewałyśmy się tego ;D
Music♥ <---- klik
Wróciwszy do domu, zastałam w drzwiach Charlie. Po jej twarzy mogłam wywnioskować, że naprawdę miło musiała spędzić ten dzień z Danielem. Jednak mi w ogóle nie było w tym momencie do śmiechu. Nie wiedziałam o czym tak właściwie mam teraz myśleć. Czy o mojej matce? Czy o Kate, która ją prawdopodobnie zabiła? Czy może o Jaku? Dalej jest mi wstyd, że nigdy nie przyszło mi do myśli, żeby porozmawiać z nim o jego mamie.
- Hej Ivy. – przywitała mnie Charlie – Szybko wróciłaś. Myślałam, że spędzisz w Madison cały dzień, bo znając cię, wiem, że lu... – przerwała nagle. Dopiero teraz zobaczyła, jak wyglądam. – Coś się stało? – spytała i podeszła do mnie.
- I tak, i nie. – odpowiedziałam i przytuliłam się do niej. Byłam wdzięczna, że nie zadała mi więcej żadnych pytań. Powiedziała tylko, żebym się teraz lepiej położyła, a potem najwyżej pogadamy. Wiedziała zresztą, że nie nadaje się w takim stanie do rozmowy.
Poszłam do swojego pokoju. Ściągnęłam ubranie i weszłam pod gorący prysznic. Stałam tam tak dobrą z godzinę, czekając aż wreszcie poczuje moje obolałe nogi, które zamarzły mi na kość. Ubrałam na siebie spodenki, luźny t–shirt i położyłam się spać.
Śniła mi się dzisiaj moja mama. Uśmiechnięta i piękna jak zawsze. Siedziałyśmy w tamtej chwili na werandzie naszego starego domu i grałyśmy w scrable. Nagle, na naszym podjeździe zaparkował samochód. Siedział w nim mężczyzna, lecz nie mogłam dojrzeć jego twarzy, ponieważ dzieliła nas zbyt duża odległość.
- Ivy, idź przywitać tatę. – powiedziała mama, ale zupełnie innym głosem niż ten, który dotychczas pamiętałam. Spojrzałam na nią, a potem znowu na mężczyznę, który właśnie wychodził z auta. Już miałam zobaczyć jego twarz, gdy niespodziewanie, wokół mnie zaczęła napływać mgła. Zrobiło się całkiem biało, a potem znalazłam się przed martwym ciałem mojej matki. Leżała na chodniku, wśród kałuży wypełnioną jej krwią. Zobaczyłam dwóch zabójców wsiadających szybko do swojego samochodu. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam. A raczej krzyczałam, lecz nikt mnie nie słyszał. Spostrzegłam tylko jakąś osobę biegnącą w przeciwną stronę, potem spojrzałam w martwe oczy mamy i raptownie się obudziłam.
Spojrzałam na zegarek. Wskazywał 18:00. Uświadomiłam sobie, że musiałam przespać prawie cały dzień. Wstałam, ubrałam ciepłą bluzę i zeszłam na dół. W salonie nikogo nie było, ale usłyszałam głosy dochodzące z kuchni. Charlie i Dan siedzieli już przy stole.
- Nie patrzcie na mnie tak, jak na osobę którą uciekła z wariatkowa. – powiedziałam.
- Ivy co się dzieje? – spytał Dan. – Wiesz, że nam możesz wszystko powiedzieć. – dodał.
- Wiemp przecież. – odparłam i usiadłam obok niego. Objął mnie ramieniem. – Pomyślicie pewnie, że zwariowałam, ale i tak muszę wam to powiedzieć.
Zaczęłam więc im opowiadać wszystko od początku. O tych dziwnym słowach Kate, o moim koszmarze - jednym jak i drugim, o wypadku i o starszym mężczyźnie, którego spotkałam w lesie. Nie mogli uwierzyć, że to dziadek Kate i Jack'a, tak samo jak ja z początku. Na końcu powiedziałam o tym, że podejrzewam, że to siostra Jack'a zabiła moją matkę, a raczej wynajęła do tego ludzi i o tym, że jej rodzina też ma spore problemy. Patrzyli na mnie jak na wariatkę. Wymienili spojrzenia, a potem Daniel zwrócił się do mnie:
- Naprawdę sądzisz, że tak młoda dziewczyna jest zdolna do takiego czynu? Myślisz, że mogła by to zrobić? – spytał takim głosem, jakby zwracał się do dziecka.
- Wiedziałam, że pomyślicie, że mi odbiło.- wypaliłam.
- To nie tak Ivy. – powiedziała Charlie. – Myślę po prostu, że te wszystkie rzeczy zdarzyły się przypadkowo. Spójrz – miałaś wypadek, mogłaś się trochę przestraszyć, doznać szoku i... – przerwała, bo nie wiedziała jak ma mi to wytłumaczyć.
- ...ubzdurać sobie to wszystko. – skończyłam za nią. – Wy nic nie rozumiecie! – krzyknęłam i wstałam od stołu. - Nie widzicie tego? Przecież jej matka była pacjentką mojej matki. Umarła, ponieważ nie wykryto u niej raka. A to wszystko przez moją mamę, bo go nie wykryła! A za jakiś tydzień ginie z rąk dwóch bandytów. Zostaw mnie! – wydarłam się na Daniela, który próbował mnie złapać za rękę. Byłam wciekła. – A może powiecie mi, że to zwykły zbieg okoliczności? Albo, że zwariowałam? Może po prostu sobie to wszystko wymyśliłam? – łzy zaczęły strumieniami spływać mi po twarzy. – Błagam, uwierzcie mi. Przecież ta suka to zła osoba. Wiem, ze byłaby do tego zdolna. Wiem, że zabiłaby moją matkę tylko po to by się zemścić. Wiem to... – dalej już nie mogłam. Rozpłakałam się na dobre. Daniel podszedł do mnie i przytulił mnie z całej siły. Stał tak długo, aż wypłakałam się do końca. Potem wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu. Położył na kanapie, przykrył i wyszedł bez słowa. Byłam tak zmęczona, mimo tego, że przed chwilą wstałam. Chciałam to wszystko jeszcze raz przemyśleć. Walczyłam ze znużeniem, ale w końcu dałam za wygraną i usnęłam.
*****
Rano obudziła mnie Charlie. Spytała czy zamierzam iść dzisiaj do szkoły. Nie miałam na to najmniejszej ochoty, lecz chciałam się spotkać z Jackiem, porozmawiać choć przez moment z nim. Spytać, czy rzeczywiście jego siostra jest zdolna do takiego czynu. On jako jedyny zna ją wystarczająco dobrze. Miałam wielką nadzieję, że powie mi co zrobić. Tak w głębi duszy, wierzyłam, że to pomyłka, albo tylko zwyczajny zbieg okoliczności.
- Przepraszam Char, – zwróciłam się do dziewczyny. – za mój wczorajszy wybuch. Może rzeczywiście macie rację. Nie sądzę, że Kate to zrobiła. Tylko byłam trochę zdenerwowana i w lekkim szoku. Mam nadzieję, że jest jakieś inne wyjaśnienie dla tej całej sprawy.
- Ja też przepraszam. Nie wiem jak to jest znaleźć się w takiej sytuacji, więc nie wiedziałam co ci mam właściwie powiedzieć. Tak naprawdę też myślę, że ona nie zabiła twojej mamy. Sądzę, że po prostu wie, że to ty jesteś, a raczej byłaś Ali i próbuję cię jakoś zgnębić. Ale pamiętaj, że zawsze masz nas. Jeśli chcesz to mogę porozmawiać z Kate i jakoś to wyjaśnić.
- Nie, muszę sama to zrobić, ale dziękuję. – powiedziałam i przytuliłam się do niej. Naprawdę byłam szczęśliwa, że posiadam takich przyjaciół. Nawet w takiej chwili potrafią mnie choć trochę podnieść na duchu.
Potem szybko wyciągnęłam z szafy ubrania do szkoły, poszłam wziąć szybki prysznic. Zjadłam śniadanie i wczeście wyszłam. Powiedziałam Char, że chce porozmawiać z Jack'iem. Miałam nadzieję, że znajdę go trochę wcześniej w szkole, bo rano chłopcy mieli treningi.
Niestety, nie znalazłam go wśród grupy facetów, którzy spoceni, wychodzili z sali gimnastycznej. Spytałam jednego z nich czy nie wie gdzie jest Jack. Odpowiedział, że chłopak nie przyszedł dzisiaj na trening, ale będzie w szkole. Podziękowałam mu i poszłam na pierwsza lekcję, która dłużyła się w nieskończoność. Gdy w końcu doczekałam się upragnionego dzwonka, wybiegłam pierwsza z klasy. Poszłam pod salę, w której skończyła się właśnie lekcja angielskiego. Stał tam. Ale oczywiście nie sam. Kate, która trzymała go zawsze blisko siebie, też tam była. Czasami zastanawiałam się czemu tak bardzo o niego zabiega? Zawsze gdy go widziała, uśmiechała się od ucha do ucha. Spojrzałam na nią. Niby zwykła dziewczyna. No właśnie - niby. Oczywiście oprócz tego, że była najpopularniejszą dziewczyną w szkole, miała sporo forsy i była przewodniczącą szkoły, a do tego jej obecność była obowiązkowa na wielu spotkaniach i zgromadzeniach.. Gdybym jej nie znała, powiedziałabym, że to niemożliwe, żeby wyrządziła komuś większą krzywdę. Tak długo o tym myślałam, że powoli przekonywałam samą siebie, że to nie ona była odpowiedzialna za śmierć mojej mamy.
Ale nie byłam pewna, więc postanowiłam porozmawaić z Jack'iem. Chociaż od czasu balu nawet nie zamieniłam z nim słowa, to nadal czułam, że i tak mu na mnie zależy. Jednak chciałam prosić go o rozmowę, gdy stał otoczony wianuszkiem jego paczki.
Przygotowałam się wiec na następną przerwę, ale Kate, jakby się do niego uczepiła i nie opuszczała go na krok. Nawet nie próbowałam podejść, bo wiedziałam, że zakończy się to klęską. Zostałabym tylko wyśmiana, a Katherine i tak by mi nie pozwoliła z nim porozmawiać. Podczas kolejnych dwóch przerw było to samo. Tylko podczas nich, Kate zauważyła, że zerkam w ich stronę i czaję się za rogiem. Myślałam, że może w końcu uda mi się podczas lunchu w stołówce. Oczywiście moje nadzieje legły w gruzach. Rodzeństwo jakby magnesy nie opuszczali siebie na krok. A raczej Kate go nie opuszczała. W końcu postanowiłam odpuścić i w końcu odeszłam od stolika.
Poszłam do toalety, by umyć swoje ręce. Gdy pochylałam się nad umywalką ktoś wszedł do łazienki. Usłyszłam tylko stukanie obcasów o posadzkę i ujrzłam Kate. W zasadzie to nie miałam w planach z nią rozmawiać, ale stwierdziłam, że to może nawet lepiej. Po co szukać źródeł, z których mogłabym się coś dowiedzieć, skoro mogę z nią prozmawaić w cztery oczy.
- Wiem, co próbujesz zrobić, ale nawet nie próbuj. – powiedziała od razu. Pewnie miała na myśli, moje próby porozmawiania z Jack'iem.
- A ja wiem co zrobiłaś i nie zamierzam tego tak zostawić. – odpowiedziałm ze złością. Chciałam zobaczyć jak dziewczyna na to zareaguje.
- Pff.. niby co masz na myśli dziewczynko?
- Nie udawaj, że nie wiesz. Lepiej się przyznaj. No chyba, że chcesz abym pobiegła do twojej mamusi. – ostatnie zdanie zaakcentowałam tak, że musiała zrozumieć co mam na myśli. Przypomniała sobie zapewne swoje własne słowa, które wypowiedziała, gdy śledziłam Charlie i Daniela. Z jej twarzy znikł już jej podły uśmieszek. Zastanawiała się przez chwilę nad czymś.
- Myslisz, że jesteś taka mądra, a właściwie to gówno wiesz.
- Tak? – spytałam. – To mnie oświeć. – zaproponowałam. – Tylko nie wciskaj mi kitów, że nie chciałaś, albo to był tylko przypadek. – próbowałam zmusić ją do mówienia, prowokując ją.
- Słuchaj, bo nie będę dwa razy powtarzać. – powiedziała. – Obie wiemy, że nie przepadamy za swoim towarzystwem. Od początku wiedziałam, że to ty, Alison, czy jak ty tam się naprawdę nazywasz. Zauważyłam od razu, że kleisz się do Jack'a. Ale zrozum, nie należysz do tej samej ligi co ja czy on. Różnisz się od nas i to o dużo. – przerwała na chwilę, jakby myślała, że coś odpowiem. Ale nie reagowałam na jej gadkę, bo chciałam by mówiła dalej. – Wiesz chyba najlepiej, że nienawidzę, gdy ktoś wpieprza się w moje życie, jak i życie moich bliskich. Myślisz zapewne, że zabiłam twoją matkę? – spytała ni stąd ni z owąd. Aż mnie zatkało. – No mów.
- Nie... wiem. – odparłam. – Na początku myślałam, że to ty. W zasadzie nadal tak myślę... to znaczy... nie wiem. A zrobiłaś to czy nie?!- krzyknęłam bo chciałam po prostu znać odpowiedź.
- Widzisz, ja też straciłam matkę. I to w zasadzie przez twoją.. Nie przerwywaj mi! – uprzedziła mnie, bo chciałam jej wygrnąć wszystko. – Chyba chcesz znać prawdę, nie? No więc, wiesz, że moja mama umarła na raka. Nie wykryli go, a twoja mama była jej lekarzem. Pewnie myślisz, że to ja potem nakierowałam tych bandytów na nią? Ale to nie byłam ja. – odparła. – Dobrz znam ten bół tak samo jak ty. I ty wiesz, i ja wiem, że nienawidzimy takich ludzi. Ale nie jestem jakimś mordercą i sama nie chciałbym znów przez to przechodzić i nie dałabym rady kogoś na to skazać. Więc odpowiedź brzmi - nie, nie zabiłam twojej matki. Możesz mi wierzyć albo nie, ale taka jest prawda.
Uwierzyłam jej. Dziwne, ale naprawdę jej uwierzyłam. Nie miałam powodów żeby jej nie wierzyć. Czasami tak jest, że nia mamy żadnych dowodów, lecz mimo to wierzymy.
- A te moje gadki to były tylko żarty. Ale w końcu się mi znudziły. Chciałam, żebyś się oddaliła od Jacka. Pomyślałam, że gdy dowiesz się, że to ja, to może przestaniesz w końcu zadawać się z moim bratem. Ale ty jeszcze bardziej chciałaś się do niego zbliżyć. Więc postanowiłam ci powiedzieć prawdę, bo widziałm, że cierpisz tak samo jak ja i może gdy teraz wyświadczyłam ci przysługę o znikniesz z mojego życia.
- Więc to naprawdę były tylko głupie żarty, a ty nie masz nic wspólnego ze śmiercią mojej mamy? - spytałam.
- Mniej więcej, można to tak powiedzieć. – odpowiedziała. – Ale mimo tego, że ci to powiedziałam to nadal cię nienawidzę. I nadal chcę żebyś odwaliła się w końcu od mojego brata. Ale nie zabiłam twojej matki. – dodała.
Kamień spadł mi z serca, gdy dowiedziałm się, że to jednak nie ona. Wierzyłam jej tylko datego, bo wiedziała jak to jest znaleść się w mojej sytuacji. Mimo tego miałam do niej żal. Za to, że kpiła ze mnie i zrobiła mi te wszystkie świństwa. Dowiedziałam się że to ona, lecz nadal nie wiedziałam kto zabił moją matkę. A chciałam wiedzieć.
- W takim razie, kto to zrobił? – zapytałam.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Kocham waszą powieść, dziewczyny <3 Na prawdę, piszecie wspaniale i zasługujecie na zwycięstwo w Liebster Award ;) Trzymam za was kciuki < 33
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award ; )
OdpowiedzUsuńzapraszam http://my-life-is-also-your-life.blogspot.com
Świetny rozdział.. już myślałam że ta śmieć matki to sprawka Kate... grrr.. miałam nadzieję, bo wtedy główna bohaterka mogłaby ją zamordować.. heheh mam dziwne myśli ;D
OdpowiedzUsuńOgólnie to kocham to opowidanie i czekam na nn ;**
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńNiesamowite, ale poczułam się przez moment jak Ivy i tak samo jak ona uwierzyłam Kate.
Cały blog jest super! a rozdział po prostu cudo!
Pozdrawiam :**
Fajny rozdział ;D Piszecie lekko, nawet fajnie się czyta. Jak dla mnie za mało opisów, ale czekam na ciąg dalszy...
OdpowiedzUsuńNa początku, to muszę ci powiedzieć, że już trafiłaś na jedno ze szczytowych miejsc mojej listy najlepszych blogów :D
OdpowiedzUsuńNie ma sobie czego gratulować, bo nie jestem kimś ważnym, ale to pewnego rodzaju ostrzeżenie, bo będę tu częstym gościem, pozostawiającym po sobie nudne komentarze ;P Cóż mogę jeszcze napisać? Życzę Ci po prostu dalszej weny do tworzenia ciekawych wątków, a przy okazji serdecznie zapraszam Cię na: http://you-love-me-and-i-love-you.blogspot.com/
Ciekawy rozdział, dobrze że to jednak nie Kate..
OdpowiedzUsuńŚwietny.!
OdpowiedzUsuńNo i kolejny genialny rozdział. Strasznie mnie wciągają te opowiadania, wyobrażam sobie to wszystko, naprawdę znakomicie piszecie. Oby tak dalej <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nową notkę :)
OdpowiedzUsuńMój powrót ;D
Zapomniałam podać nowy adres!
OdpowiedzUsuńhttp://mariemmariza.blogspot.com/
SUPER BLOG <3
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM :http://yesiwantyouharry.blogspot.com/
piękne, jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńdzięki za życzenia noworoczne i Wam życzę tego samego a nawet więcej, żeby wszystkie, wszystkie marzenia się spełniły, albo chociaż w pewnym stopniu zrealizowały :)
Poza tym fajne zdjęcia (obrazki)
dzięki za odwiedziny i komentarze :) bardzo, naprawdę bardzo mi miło <3
ps. jak mogę coś doradzić (o ile mogę :) )- usuńcie weryfikację obrazkową z komentowania <3 trochę przeszkadza :)
ciekawie piszesz, przeczytałam ni z gruszki ni z pietruszki jakiś środkowy tekst ale zaciekawiło mnie :)
OdpowiedzUsuńwstałam z rana i postanowiłam sprawdzić blogera a tu patrzę komentarz od Ciebie i to jeszcze jaki kochany ♥ dziękuje. Twój blog również mi się bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńjejku, bardzo mi się podoba to co napisałaś :) Na początku przeczytałam sobie końcówkę, a że wydawała się ciekawa to zaczęłam czytać cały tekst. Nie żałuję. ŚWIETNY *.*
OdpowiedzUsuńzapraszam.
Mega blog i super tekst :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo mi się spodobał i gwarantuję że nie jestem tu ostatni raz ^^
Dodałam do obserwowanych i licze na to samo *.*
http://ever-breathe.blogspot.com/
KOCHAM <3
OdpowiedzUsuńWciągneło mnie :D
Super, podoba mi się <33 wciągające ;**
OdpowiedzUsuńi tak nie lubię Kate :p
OdpowiedzUsuńbardzo 'lekko', ciekawie piszesz ;)
OdpowiedzUsuńHm ciekawe co będzie dalej już nie mogę się doczekać kolejnych notek ♥
OdpowiedzUsuńAnn
Przeczytałam wszystkie rozdziały i szczerze mówiąc historia bardzo mi się spodobała. Jest to chyba jedno z najlepszych opowiadań, które czytałam, chociaż nie obyło się bez drobnych błędów. W każdym razie nie mogę doczekać się następnej notki <3
OdpowiedzUsuńP.S. Zastanawiam się nad jednym, oglądałyście może Plotkarę, czy imiona, bohater, pewne wydarzenia, to zbieg okoliczności? Pytam z czystej ciekawości :D
~Domii
Bardzo dziękujemy za ciepłe słowa. Cieszymy się, że komuś podoba się nasze opowiadanie. A co do pytania to tak, oglądamy Plotkarę. Jednym słowem uwielbiamy ten serial! ^^ Lecz podobieństwem może być zaledwie imię Ivy Dickens. Całą akcję jaki i wszystkie wydarzenia same wymyślamy :D
UsuńDawno nie byłam tutaj i nie widziałam odpowiedzi, ale już czytam następne rozdziały ;)A no i ja też uwielbiam Plotkarę :D
Usuń~Domii
Kocham Twoje opowiadania, nie mam pojęcia jak tu trafiłam, ale jest piękne, dobrze dobrane słowa, po prostu CUDO <3 Zapraszam do mnie<3
OdpowiedzUsuńhttp://do-you-know-that-i-love-you.blogspot.com/
Ciekawie piszesz<3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam jednym tchem wszystkie rozdziały.
OdpowiedzUsuńSą genialne.
Cała ta historia jest genialna.
Cóż nie wiem co wiecej mogę powiedzieć.
Chyba tyle, że chce wiecej.
Tak więc czekam na powiadomienie o kolejnych światnych rozdziałach ;)
Pozdrawiam Asara
P.S.
Jesteście niesamowite ;D
Hej. Zapraszam na moje opowiadanie
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ci się spodoba :)
http://zawsze-ze-mna-badz.blogspot.com/